Przejdź do głównej zawartości

Kominek czy koza?

Ostatnio wszystko leci mi z rak, dosłownie: wczoraj stłukłam na przykład ulubioną filiżankę na kawę. Nie potrafię niczego zrobić do końca, trzyma się mnie brak koncentracji i ogólne rozdrażnienie. Na dodatek dopadła mnie choroba, która uderzyła z taką mocą, że tym razem nie siłowałam się ze sobą i z lekarzem i potulnie wzięłam L4 na parę dni. Dobrze zrobiłam, bo z taką gorączka i tak nie mogłabym pracować. Snuję się więc po domu w szlafroku i obmyślam plan działania na czas, kiedy to już poczuję się lepiej. Remont sobie trwa w najlepsze tzn . mój kochany mąż doprowadza ściany salonu do porządku. Mieliśmy taki zamysł, aby połączyć salon z kuchnią, gdyż i tak nie było tam już od dłuższego czasu drzwi. W tym celu wybiliśmy dziurę i teraz zaczyna to wyglądać tak jak sobie wymarzyliśmy. Przestrzeń stała się jeszcze bardziej otwarta, a ja stojąc przy przysłowiowych "garach" mam podgląd na resztę rodzinki. :)
 Wspominałam, że chce mieć w domu kominek  i wyobraźcie sobie, że kominek będzie. Wiem dokładnie w którym miejscu i nawet mamy już wyprowadzenie do komina :))) No właśnie kominek, czy koza? Taki to dylemacik mnie dopadł i całkiem nie mogłam się zdecydować, która opcję wybrać. Naczytałam się różnych opinii w internetowym świecie i ostatecznie jednak  chyba wybrałam kominek. Koza ma wiele zalet, przede wszystkim szybko się nagrzewa i  jest prostsza,jeśli chodzi i montaż.
Na rynku jest taki wybór, że każdy znajdzie swój ulubiony typ. Mnie podobają się te:



                                                                           To rozwiązanie szczególnie przypadło mi do gustu :)

Klasyczne, czarne kozy są piękne, jednak jeśli zdecydowałabym się na kozę to była by to ta z białych kafli. Po prostu się w niej zakochałam.  Jednak jej wymiary są na tyle małe,że mogłaby zniknąć w moim raczej dużym salonie. Ścianka na której chce ustawić kominek ma 2.30 m szerokości i dlatego chciałabym ją dobrze wykorzystać.Oprócz rzecz jasna samego kominka jako źródła ciepła chcę mieć miejsce na drewno, może siedlisko, aby w razie czego móc sobie tam przycupnąć i ogrzać, szeroka belka, może półka na ukochane bibeloty.... Możliwości jest tysiące.




 Ta też jest piękna! Koza raczej nie mają wbudowanego miejsca na 
 drewno, chyba że na kilka kawałków dla ozdoby, dlatego trzeba pomyśleć, gdzie drewno  będzie stało na co dzień. 


Pomimo niezaprzeczalnej urody piecy moje serce należy do kominów. :) Najbardziej chyba jestem  za wyborem kominka tradycyjnego, chociaż  w każdym stylu znalazłoby się coś dla mnie.





Wszystkie zdjęcia pochodzą z internetu.















Mój kominek na pewno będzie w jasnych kolorach, myślę poważnie o użyciu do obudowy białych kafli.  Wiem, że czeka nas mnóstwo decyzji i przede wszystkim pracy, ale chyba nie muszę pisać jak bardzo mnie to cieszy :)
A jakie są Wasze odczucia? Na co Wy byście się zdecydowali? W związku z trwającą zimą i zbliżającymi się feriami, (jeszcze tylko dwa dni) temat źródeł ciepła jak najbardziej na czasie :)

Komentarze

  1. Ale będzie pięknie :)
    http://swiatamelki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, ale przed nami jeszcze mnóstwo pracy!

      Usuń
  2. Mnie urzekły te białe kozy , genialne są :) Co nie wybierzesz będzie pięknie :)
    so shabby , so chic blog zapraszam TUTAJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również baaardzo się podobają, ale tak jak pisałam, mam za duży salon. Kominek jest w fazie tworzenia :)

      Usuń
  3. Ja też bym się decydowała na kominek. Taki duży, tradycyjny, piękny..Ech, moje marzenie:)) Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) ja nadal nie mogę uwierzyć,że moje marzenie się za "moment" spełni :)

      Usuń
  4. Mnie też się marzy kominek...
    ale koza ma swój urok...
    Jak przyjdzie mi decydować...będzie zgryz ;)
    Nie doradzę...sama jestem rozdarta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, naprawdę ciężko się zdecydować, zwłaszcza,że u nas mój mąż w tym temacie daje mi całkowicie wolną rękę. :)

      Usuń
  5. Kiedys bez zastanowienia wybralabym kominek, ale od kiedy wprowadzilam sie do domku z koza calkowicie zmienialam zdanie :) Kozy sa super! Szybko sie nagrzewaja i bardzo dlugo trzymaja cieplo, nawet kilka godzin. No i przede wszystkim sa piekne ;)
    Ciekawa jestem bardzo Twojej wersji kominka w bialych kaflach ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląd kominka troszkę odbiegł od moich planów, ale będzie wyglądał dobrze - przynajmniej tak się zapowiada:) Pozdrawiam
      1

      Usuń
  6. Moim zdaniem i kominek i koza jest fajna. Ale jeśli chodzi o miejsce ( a w moim domu go zbyt wiele nie ma) to o wiele lepszy jest kominek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Paliliśmy kozą. Komin nawet na 1 piętrze był gorący.Cała para w gwizdek. Teraz mamy kominek i spalamy 1/3 drewna . Kominek nie jest jeszcze obudowany , też nie starcza czasu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wg mnie w ogóle nie ma co porównywać. Koza, a kominek to dwie różne rzeczy i uważam, że kominek jest o niebo lepszy. Po pierwsze jeśli chodzi o wygląd, a po drugie dlatego, że kominek moim zdaniem daje więcej ciepła, więc jestem za tym rozwiązaniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. To już od indywidualnych gustów zależy co do wyboru. Jeśli o mnie chodzi obstawiałabym kominek zdecydowanie. Tym bardziej jak przeglądałam ofertę https://ignif.com/ to wybór jest ciekawy i różnorodny. Akurat ten producent stawia na wysoką jakość użytych materiałów i samego wykonania. Dlatego polecam ich ofertę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak patrzę na te wszystkie kominki i na prawde są bardzo ładne, że chyba będę miała problem z wyborem kominka do salonu, wkłady kominowe juz znalazłam i widze że sa dore https://ignif.com/wklady-kominkowe/ no ale to okaże się jak będziemy korzystać z kominka.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy da się pomalować drzwi z płyty?

Krótko i na temat: tak da się!!! Sama w to nie wierzyłam. Swoje drzwi wybrałam  samodzielnie, ale jeszcze dużo wcześniej, niż zaplanowany kapitalny remont salonu. A teraz po tych wszystkich przemianach głównie kolorystycznych  kompletnie nie pasowały mi do całości. Niby czytałam u koleżanek blogerek, że spokojnie takie drzwi da się pomalować,  to jakoś tak sceptycznie do tego podchodziłam, ale pewnego dnia przechodząc przez jeden z hipermarketów budowlanych natknęłam się na reklamę farby normalnie do wszystkiego. Jako dowód stały jak mur płytki łazienkowe brudno żółte pociągnięte ową farbą. Zdopingowana potrzebą natychmiastowej zmiany chwyciłam od razu dwa pojemniki. W końcu miałam do pomalowania pięć skrzydeł drzwiowych. No i skłamałabym, że to szybka praca, bo trwa to długo wiadomo i malować lubić trzeba. Zmiana jednak jest i to bardzo widoczna. Wreszcie wyciągnęłam mój stolik zdobyczny z Anglii. Na razie służy jako podstawka do kwiatka, ale z czasem znajdę mu inne zastosowanie.

Japońska pagoda

Altany ogrodowe wyrastają wszędzie, jak "grzyby po deszczu'. Owszem mnie również te "domki" ogrodowe przypadły do gustu. Z wielu gotowych modeli nie potrafiłam jednak wybrać takiego wzoru ,żeby się na niego zdecydować. I tu z pomocą przyszedł mój tata :) On to bowiem pewnego jesiennego wieczoru (w zeszłym roku) wymyślił, że zrobi dla mnie japońska pagodę. Na początku nie wierzyłam, że w ogóle się za to zabierze. Jednak nie doceniałam siły tatusia :) Od pomysłu przeszliśmy do czynu. Zakupiliśmy drewno, musieliśmy dokupić parę koniecznych narzędzi i tak to się zaczęło. Nie powiem, że było łatwo. Tato najpierw wykonał miniaturę pagody, która zamierzał wykonać. Jak wiadomo pagody charakteryzują się tym, że dach jest dominantem w  całej konstrukcji. Musiał być odpowiednio podtrzymywany.  Szkielet pagody był gotowy na wiosnę tego roku. Wiedziałam dokładnie, w którym miejscu wymarzona altana miałaby stać, dokładnie tam, gdzie rósł ogromny jałowiec. Nie mogłam pozwolić na z

Jak mieć borówki w przydomowym ogródku?

Lato w pełni, a ja dzisiaj opowiem Wam o tym jak w tym roku postanowiłam dołączyć do grona osób hodujących borówki. Obok malin, truskawek i czereśni to jedne z ulubionych owoców lata naszych dzieci. Zwlekałam z wsadzeniem borówkowych krzaczków, bo słyszałam, że lubią tylko kwaśny odcień ziemi, a u nas takiego zdecydowanie brak. Ale wszystko jest do zrobienia, trzeba wykrzesać z siebie tylko trochę zapału i po prostu wziąć się do pracy. krok 1 wyznaczenie działki lub klombu Miałam do zagospodarowania taki kawałek ziemi za domkiem drewnianym moich dzieci. Pomyślałam, że będzie to idealne miejsce na borówkowy sad, gdyż dzieci będą miały te pyszne owoce na wyciągnięcie ręki .Można zrobić sobie podwyższony klomb, bo borówki będą lepiej rosły bez chwastów, a tak można się tego problemu pozbyć. Ja jednak zostałam przy tradycyjnym obsadzeniu na płaskim terenie.   krok 2 przystosowanie gleby Tak jak pisałam  wcześniej borówki są kwaśnolubne. Musimy ustalić jaki odczyn ma nasza