Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2015

Czy da się pomalować drzwi z płyty?

Krótko i na temat: tak da się!!! Sama w to nie wierzyłam. Swoje drzwi wybrałam  samodzielnie, ale jeszcze dużo wcześniej, niż zaplanowany kapitalny remont salonu. A teraz po tych wszystkich przemianach głównie kolorystycznych  kompletnie nie pasowały mi do całości. Niby czytałam u koleżanek blogerek, że spokojnie takie drzwi da się pomalować,  to jakoś tak sceptycznie do tego podchodziłam, ale pewnego dnia przechodząc przez jeden z hipermarketów budowlanych natknęłam się na reklamę farby normalnie do wszystkiego. Jako dowód stały jak mur płytki łazienkowe brudno żółte pociągnięte ową farbą. Zdopingowana potrzebą natychmiastowej zmiany chwyciłam od razu dwa pojemniki. W końcu miałam do pomalowania pięć skrzydeł drzwiowych. No i skłamałabym, że to szybka praca, bo trwa to długo wiadomo i malować lubić trzeba. Zmiana jednak jest i to bardzo widoczna. Wreszcie wyciągnęłam mój stolik zdobyczny z Anglii. Na razie służy jako podstawka do kwiatka, ale z czasem znajdę mu inne zastosowanie.

Pokój dla sześciolatka.

Remont pokoju Szymona zrobiliśmy w wakacje. Wiadomo rozpoczynała się szkoła i trzeba było mu zmienić wystrój. Pierwszy pokój "dostał" na trzecie urodziny. Wtedy na tapecie była dżungla ze wszystkimi jej mieszkańcami. Teraz to już zupełnie inna bajka. Nie wyobrażam sobie, aby urządzając pokój dla sześciolatka nie zawrzeć w nim chociaż jednej rzeczy, która odzwierciedla jego samego. Synuś lubi dużo rzeczy, ale prym wiodą skały i minerały, podróże, złoto i Ameryka :) Tak drodzy czytelnicy Ameryka właśnie. Urządzając pokój musiałam wziąć pod uwagę jeszcze jeden bardzo ważny aspekt, pokój musi być dla alergika. Uczulenie dziecka na roztocza kurzu domowego może stać się bardzo dokuczliwe. Musieliśmy się już na początku pożegnać z wizją cudnie miękkiej wykładziny, czy też chociażby małego dywanu pośrodku. Wszystkie dodatkowe materiały i tekstylia są wysoce niewskazane. Mając w domu alergika musicie pamiętać, aby w pokoju, w którym śpi było po prostu jak najmniej rzeczy na wierzchu.

Domowo, jasno i czekoladowo.

Definitywnie sprowadzamy się w domowe pielesze.  Zmiana czasu na zimowy, długie wieczory, co tu dużo mówić ciemnica straszna skłania nas do przebywania w domu.  Jeszcze ostatnie grabienie liści (czy aby na pewno? ),w którym uczestniczyła cała rodzina i wolne.   Bo kiedy na wsi warzywniak wygląda tak: To znak, że można odpoczywać :), ale tylko od prac polowych. Bo w domu oczywiście jest co robić, stąd moja dłuższa nieobecność na blogu. Niech Was nie zwiedzie na dzisiaj zrobionych fotkach to piękne słońce, w rzeczywistości wiało tak, że z trudem utrzymywałam aparat. Wyjątkowo długo było ładnie i w sumie nadal śniegu nie ma, deszczu nie ma, tylko temperatura spadła o kilka stopni i to coś w powietrzu daje znak, że  czas  uciekać z dziećmi po szybkim spacerku do domku. Ciągnie nas wszystkich niemiłosiernie do czekolady. Ja oczywiście w zestawie z kawką, a dzieci napoje czekoladowe wszelkie wciągają wręcz w ilościach hurtowych. Najpierw podgrzewam sobie takie ciasteczk