Oj taki ze mnie blogowicz bardzo niepoukładany. Bo co tu zrobić, kiedy tyle zajęć wokół mnie, a czas mija tak szybko? Może zacznę od początku. Tydzień po świętach odbyły się urodziny mojego starszego synka, sama nie mogę uwierzyć, że skończył 6 lat! Przygotowania do imprezy w natłoku pracy zawodowej przysporzyły mnie o mały zawrót głowy. Na szczęście wszystko się udało i mój kochany solenizant dziękował mi chyba ze sto razy za "najfajniejszą imprezę." :)
Stół opanowały żelkowe myszy, które baardzo przypadły dzieciakom do gustu i od razu zostały zjedzone, począwszy od długiego ogona, aż po głowę. W ostatniej chwili wpadłam na pomysł przygotowania małych kartek - wizytówek ze zwierzątkami.
Impreza się udała. Tort był jak zwykle pyszny, bo zrobiła go dla Szymonka Babcia. Taki, jaki on lubi najbardziej. Z galaretką, owocami i bitą śmietaną i mimo że nie było na nim postaci żadnego superbohatera to zniknął ze stołu do ostatniego okruszka :) Gdy zapadł zmierzch puszczaliśmy na cześć Szymka urodzinowe fajerwerki. Piski dzieci, śmiechy, radosne pokrzykiwania to były naprawdę wspaniałe chwile. Następne dni przyniosły nadal piękną pogodę , więc przyszedł czas na realizacje zamierzonych celów.
Praca w ogrodzie trwa. Pomalutku przygotowujemy się do sezonu. Skrzynka pomalowana trafiła już na miejsce, tuż przy altanie. Teraz tylko trzeba te wszystkie kwiaty posadzić i już będzie pięknie. To oczywiście olbrzymi skrót tego, co teraz się u mnie dzieje.
Lubię drewno. Sprawdza się zarówno dobrze w domu, jak i w ogrodzie. Oprócz skrzynek szukałam jeszcze czegoś na kwiaty, co będzie miało troszkę inny kształt no i udało się. Odnowiliśmy dwie beczki znalezione na starym placu u babci, większa jest bardzo stara i cudnie spękana. Oczyma wyobraźni już widzę zwisające z niej kaskady kwiatów. Stoi sobie dumnie i czeka.
Mniejsza beczka w troszkę lepszym stanie będzie stała w pobliżu altany. Myślałam o posadzeniu w niej azalii. Jednak na takie kwiaty jeszcze czas. Na pewno ogród nabierze innego wyglądu dzięki zastosowaniu innych, ciekawszych pojemników, stojaków na kwiaty, niż tylko zwykłe donice. Najbardziej cieszy mnie perspektywa ułożenia kwiatowych kompozycji na mojej drabinie, która pokazywałam już wcześniej. Ja tu tylko o pustych skrzynkach, a na skalniaku takie wiosenne cuda się pojawiły, że nic tylko zatrzymać się i patrzeć.
Za każdym razem, kiedy wracam po pracy do domu, przystaję i zachwycam się wspaniałą kolorystyką, kształtami i budzącym się w nich życiem. Uwielbiam wiosnę. Każdy, kto ma chociaż kawałek własnej ziemi wie jak wiele pracy trzeba włożyć, aby ten "kawałek" wyglądał tak, jak sobie wymarzyliśmy. Postanowiłam, że w tym roku dodam mojemu ogrodowi jeszcze więcej rumieńców :) Pewnego wieczoru usiadłam z laptopem w dłoni, znalazłam godnego zaufania sprzedawcę i zamówienie poszło w ruch. Wczoraj dostałam oczekiwaną przesyłkę. Czego ja tam nie kupiłam: clematisy, trawy, winobluszcz, hortensję... Wyciągałam z pudła kolejne rośliny i cieszyłam się jak dziecko z wymarzonej zabawki. Co i gdzie posadzimy miałam już wcześniej zaplanowane, więc praca odbyła się w miarę szybko i sprawnie. Popołudnie i wieczór były ciepłe, dlatego też świetnie było spędzić ten czas na łonie natury.
W tamtym roku, kiedy stanęła na placu moja altana na wzór japońskiej pagody wiedziałam, że chcę, aby dosłownie tonęła w kwiatach. Przemyślałam sprawę i nareszcie sadzonki są w ziemi. Z jednej strony altany postawiłam na róże, z drugiej, z tyłu po drewnianych rusztowaniach będą się pięły powojniki :) Teraz trzymam kciuki, aby wszystko pięknie się przyjęło i już czekam na efekty. Cierpliwość w pracy ogrodnika to jego drugie imię, bo na efekty naprawdę trzeba trochę zaczekać, ale WARTO naprawdę WARTO i namawiam każdego, aby spróbował swoich sił w grzebaniu w ziemi :) Także akcesoria w dłoń i do DZIEŁA, bo teraz jest świetny czas na rozpoczęcie swojej własnej ogrodowej przygody. Moja przyjaciółka właśnie zaczyna, w mojej paczce były również rośliny dla niej.
Stół opanowały żelkowe myszy, które baardzo przypadły dzieciakom do gustu i od razu zostały zjedzone, począwszy od długiego ogona, aż po głowę. W ostatniej chwili wpadłam na pomysł przygotowania małych kartek - wizytówek ze zwierzątkami.
Impreza się udała. Tort był jak zwykle pyszny, bo zrobiła go dla Szymonka Babcia. Taki, jaki on lubi najbardziej. Z galaretką, owocami i bitą śmietaną i mimo że nie było na nim postaci żadnego superbohatera to zniknął ze stołu do ostatniego okruszka :) Gdy zapadł zmierzch puszczaliśmy na cześć Szymka urodzinowe fajerwerki. Piski dzieci, śmiechy, radosne pokrzykiwania to były naprawdę wspaniałe chwile. Następne dni przyniosły nadal piękną pogodę , więc przyszedł czas na realizacje zamierzonych celów.
Praca w ogrodzie trwa. Pomalutku przygotowujemy się do sezonu. Skrzynka pomalowana trafiła już na miejsce, tuż przy altanie. Teraz tylko trzeba te wszystkie kwiaty posadzić i już będzie pięknie. To oczywiście olbrzymi skrót tego, co teraz się u mnie dzieje.
Lubię drewno. Sprawdza się zarówno dobrze w domu, jak i w ogrodzie. Oprócz skrzynek szukałam jeszcze czegoś na kwiaty, co będzie miało troszkę inny kształt no i udało się. Odnowiliśmy dwie beczki znalezione na starym placu u babci, większa jest bardzo stara i cudnie spękana. Oczyma wyobraźni już widzę zwisające z niej kaskady kwiatów. Stoi sobie dumnie i czeka.
Mniejsza beczka w troszkę lepszym stanie będzie stała w pobliżu altany. Myślałam o posadzeniu w niej azalii. Jednak na takie kwiaty jeszcze czas. Na pewno ogród nabierze innego wyglądu dzięki zastosowaniu innych, ciekawszych pojemników, stojaków na kwiaty, niż tylko zwykłe donice. Najbardziej cieszy mnie perspektywa ułożenia kwiatowych kompozycji na mojej drabinie, która pokazywałam już wcześniej. Ja tu tylko o pustych skrzynkach, a na skalniaku takie wiosenne cuda się pojawiły, że nic tylko zatrzymać się i patrzeć.
Za każdym razem, kiedy wracam po pracy do domu, przystaję i zachwycam się wspaniałą kolorystyką, kształtami i budzącym się w nich życiem. Uwielbiam wiosnę. Każdy, kto ma chociaż kawałek własnej ziemi wie jak wiele pracy trzeba włożyć, aby ten "kawałek" wyglądał tak, jak sobie wymarzyliśmy. Postanowiłam, że w tym roku dodam mojemu ogrodowi jeszcze więcej rumieńców :) Pewnego wieczoru usiadłam z laptopem w dłoni, znalazłam godnego zaufania sprzedawcę i zamówienie poszło w ruch. Wczoraj dostałam oczekiwaną przesyłkę. Czego ja tam nie kupiłam: clematisy, trawy, winobluszcz, hortensję... Wyciągałam z pudła kolejne rośliny i cieszyłam się jak dziecko z wymarzonej zabawki. Co i gdzie posadzimy miałam już wcześniej zaplanowane, więc praca odbyła się w miarę szybko i sprawnie. Popołudnie i wieczór były ciepłe, dlatego też świetnie było spędzić ten czas na łonie natury.
W tamtym roku, kiedy stanęła na placu moja altana na wzór japońskiej pagody wiedziałam, że chcę, aby dosłownie tonęła w kwiatach. Przemyślałam sprawę i nareszcie sadzonki są w ziemi. Z jednej strony altany postawiłam na róże, z drugiej, z tyłu po drewnianych rusztowaniach będą się pięły powojniki :) Teraz trzymam kciuki, aby wszystko pięknie się przyjęło i już czekam na efekty. Cierpliwość w pracy ogrodnika to jego drugie imię, bo na efekty naprawdę trzeba trochę zaczekać, ale WARTO naprawdę WARTO i namawiam każdego, aby spróbował swoich sił w grzebaniu w ziemi :) Także akcesoria w dłoń i do DZIEŁA, bo teraz jest świetny czas na rozpoczęcie swojej własnej ogrodowej przygody. Moja przyjaciółka właśnie zaczyna, w mojej paczce były również rośliny dla niej.
Dla niej te rośliny również były niezwykłym prezentem na który z niecierpliwością czekała. Dzisiaj niestety znacznie się ochłodziło i dzieciaki będą musiały spędzić ten dzień w domowych pieleszach.
Ja jednak nie narzekam, bo po zrobieniu ogrodowych porządków czas na DOM, bo tu też się trochę nazbierało do zrobienia, ale o tym już następnym razem. Lubię soboty, bo jakoś tak wszystko jeszcze przed nami i mam świadomość, że jeszcze dużo zrobię i mam czas na wszystko. A jakie są u Was pierwsze ogrodnicze prace, podzielicie się ze mną? Chętnie poczytam.Wspaniałej soboty życzę Wam ja - zmęczona, ale spełniona Aginka :)
Aginko tak pięknie piszesz o ogrodowych pracach, zakupach i planach, aż miło czytać... no i oglądać.
OdpowiedzUsuńZapowiada sie bardzo intetesująco i kwitnąco, bo z tego co przeczytałam lubisz kwiaty...
Ja również wmiarę możliwości pieszcze swój ogródek, ale nasza przyjaźń trwa od niedawna, poznajfmy się nawzajem... ale to jest cudowne mieć swój kawałek ogrodu....żeby jeszcze tego czasu było odrobinę wiecej.
Pozdrawiam
Martita
Cieszę się,że poczułaś w tym poście moją pasję ogrodową, bo ona jest i płynie prosto z mojego wielkiego serducha :) Dziękuję Ci za tak miłe słowa, które nie ukrywam zachęciły mnie do dalszego pisania. Niedoczas to plaga, która dotyka nas wszystkich, ale walczmy z tym i cieszmy się z każdej chwili, która pozwoli nam celebrować życie i w pełni się nim cieszyć. Uściski ogromne!
Usuńpięknie napisane:-) kawałek ziemi to jest to:-))) jeszcze trochę i wszystko rozkręci się pod wpływem słońca i temperatury. b u mnie taki jeszcze marazm-czekam aż tulipany zakwitna. pozdrawiam cieplutko i wszystkiego dobrego dla solenizanta
OdpowiedzUsuńWitam i dziękuję za komentarz. Jedno jest pewne wiosny już nikt i nic nie zatrzyma, u nas w okolicy tak pięknie się zrobiło, magnolie, żółciutkie forsycje obsypane kwiatami, jadą samochodem z pracy, zwalniam i się rozglądam z rozdziawioną buzią :) Życzę ci, aby Twoje tulipany zakwitły szybko i najpiękniej. Odbijam pozdrowienia!
Usuń100 lat, 100 lat! :))
OdpowiedzUsuńO ho, ho, będzie się działo ogrodowo! :))
Buziaki