Piękny dzień dzisiaj mamy, słoneczny i bardzo ciepły, jak na te porę roku. Ja podglądam ogród raczej przez szybę, bo leczę jeszcze jakieś choróbsko podstępne przyniesione z pracy. Na szczęście jestem na finiszu. Przesyłam październikowe pozdrowienia. W dłoni bukiet jesienny zrobiony jakiś czas temu z ostatnich dalii w ogrodzie. Niestety przymrozek ściął je wszystkie w jedną noc. Nadal jednak mamy wokół siebie cała paletę ciepłych barw jesiennych. Nie śpieszy mi się do ponurego listopada. Październiku trwaj!
Jesienna odsłona ogrodu to jedna z moich ulubionych scenerii... Zachęca do spacerów, do wypicia kubka gorącej herbaty na świeżym powietrzu, do bycia na zewnątrz. Oglądając mój październikowy ogród, co rusz natykam się na dynie. Ze wszystkich lubię najbardziej te klasyczne, duże i pomarańczowe. Urzekające swoimi krągłościami. Tutaj we trzy usiadły razem. Te większe jakby dorosłe i jedna mniejsza dla równowagi. Z daleka też się nieźle prezentują. I choć światło już nie takie, zwłaszcza o poranku i zdjęcie wykonane telefonem to i tak je lubię i dostrzegam wszystkie jesienne barwy. Niech ten dyniowy czas trwa. Takie kolory są nam teraz potrzebne, żeby nasycić się nimi przed zimą. Choć nie toleruje ich we wnętrzu to w ogrodzie inna perspektywa. Tu rządzi natura, no dobra trochę też i ja.