Przejdź do głównej zawartości

O kocie kameleonie, kosztelach i pigwie....

Kot Kłopot znalazł się w domu cudem. Mianowicie został ocalony, tak wyraziłam się dobrze z ogródka starszej Pani, gdzie zaczynał się topić pod naporem wody. Był małym zagubionym kociakiem, bardzo zziębniętym, wychudzonym i po prostu brzydkim. Jednak w cieple naszego domu ,kotecek doszedł do siebie i znalazł wiele mówiące imię: Kłopot. Bo mamy psa i to dużego , bo nigdy nie chcieliśmy kota, ale że serce mamy duże to Kłopot został z nami. Chcę pokazać Wam zdjęcie jak w tym tygodniu łapał ostatnie promyki słońca, schowany przed całym światem niczym kameleon. Ja ledwo go tam dojrzałam:)


 Mamy właściwie dwa sady. Nowy, który sadził mój tata z drzewkami niskopiennymi i taki całkiem stary, który należał do mojego dziadka. Mamy tam kilka odmian jabłoni, które teraz są już rzadko spotykane, jedna z nich jest Kosztela. To wyjątkowo słodkie i twarde jabłka. Po prostu pyszne. Najlepsze są te, które zbierane są prze pierwszymi przymrozkami. Kiedy byłam dzieckiem nie chciałam jeść innych jabłek.  Może i nie wyglądają najpiękniej, bo nie są nawoskowane, nie ma w nich grama chemii, czy nawozów. Super ekologiczne i naprawdę wspaniale smakują. W tym roku z Koszteli powstał sok, absolutnie stuprocentowy bez dodatku cukru i wody. 

Jabłka trafiły do sokowirówki, uzyskany sok został zagotowany i w tej postaci przelany do butelek.  Jest naprawdę pyszny! Schłodzony w piwnicy naszego domu doskonale sprawdza się na przykład do obiadu. Dzieciaki też go lubią, cieszy mnie to , bo wiem ,że jest całkowicie naturalny.


Jeszcze coś trafiło w tym tygodniu do słoików. Mianowicie pigwa. Owoc dokładniej pigwowca, czyli dzikiej pigwy. Mają więcej aromatu niż zwykła pigwa. Uwielbiamy ją do herbaty, ale nim  trafi do niej potrzebuje pewnej obróbki :). Najtrudniejsza część zadania to starcie pigwy na tarce. Jest bardzo twardym owocem. Potem, trzeba tak przygotowaną masę zasypać cukrem i czekać ok 48 godzin.
Przecedzony sok gotujemy i przelewamy do słoiczków. Do herbaty wolę dużo bardziej od cytryny.



Z pozostałego miąższu można zrobić pyszną marmoladę pigwową, ale o tym w napisze kiedyś. Życzę wszystkim miłego weekendu i przede wszystkim słonecznego.

Komentarze

  1. Całe szczęście, ę udało się Kotka uratować! Nasz Tolek, to też taki "topielec" tylko, że go wyławiali z Motławy.
    Soczki wyglądają przepysznie! Przesyłam uściski:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Takie kotki są bardzo wdzięczne, nasz chodzi z nami nawet na spacery do lasu :)

      Usuń
  2. Miau...śliczny, ja to bym mu dała na imię...Szczęściarz
    I kradnę jedną butelkę soku...;)
    Serdeczności...

    OdpowiedzUsuń
  3. Przesyłam więc do Ciebie wirtualną szklaneczkę :) Dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy da się pomalować drzwi z płyty?

Krótko i na temat: tak da się!!! Sama w to nie wierzyłam. Swoje drzwi wybrałam  samodzielnie, ale jeszcze dużo wcześniej, niż zaplanowany kapitalny remont salonu. A teraz po tych wszystkich przemianach głównie kolorystycznych  kompletnie nie pasowały mi do całości. Niby czytałam u koleżanek blogerek, że spokojnie takie drzwi da się pomalować,  to jakoś tak sceptycznie do tego podchodziłam, ale pewnego dnia przechodząc przez jeden z hipermarketów budowlanych natknęłam się na reklamę farby normalnie do wszystkiego. Jako dowód stały jak mur płytki łazienkowe brudno żółte pociągnięte ową farbą. Zdopingowana potrzebą natychmiastowej zmiany chwyciłam od razu dwa pojemniki. W końcu miałam do pomalowania pięć skrzydeł drzwiowych. No i skłamałabym, że to szybka praca, bo trwa to długo wiadomo i malować lubić trzeba. Zmiana jednak jest i to bardzo widoczna. Wreszcie wyciągnęłam mój stolik zdobyczny z Anglii. Na razie służy jako podstawka do kwiatka, ale z czasem znajdę mu inne zastosowanie.

Japońska pagoda

Altany ogrodowe wyrastają wszędzie, jak "grzyby po deszczu'. Owszem mnie również te "domki" ogrodowe przypadły do gustu. Z wielu gotowych modeli nie potrafiłam jednak wybrać takiego wzoru ,żeby się na niego zdecydować. I tu z pomocą przyszedł mój tata :) On to bowiem pewnego jesiennego wieczoru (w zeszłym roku) wymyślił, że zrobi dla mnie japońska pagodę. Na początku nie wierzyłam, że w ogóle się za to zabierze. Jednak nie doceniałam siły tatusia :) Od pomysłu przeszliśmy do czynu. Zakupiliśmy drewno, musieliśmy dokupić parę koniecznych narzędzi i tak to się zaczęło. Nie powiem, że było łatwo. Tato najpierw wykonał miniaturę pagody, która zamierzał wykonać. Jak wiadomo pagody charakteryzują się tym, że dach jest dominantem w  całej konstrukcji. Musiał być odpowiednio podtrzymywany.  Szkielet pagody był gotowy na wiosnę tego roku. Wiedziałam dokładnie, w którym miejscu wymarzona altana miałaby stać, dokładnie tam, gdzie rósł ogromny jałowiec. Nie mogłam pozwolić na z

Jak mieć borówki w przydomowym ogródku?

Lato w pełni, a ja dzisiaj opowiem Wam o tym jak w tym roku postanowiłam dołączyć do grona osób hodujących borówki. Obok malin, truskawek i czereśni to jedne z ulubionych owoców lata naszych dzieci. Zwlekałam z wsadzeniem borówkowych krzaczków, bo słyszałam, że lubią tylko kwaśny odcień ziemi, a u nas takiego zdecydowanie brak. Ale wszystko jest do zrobienia, trzeba wykrzesać z siebie tylko trochę zapału i po prostu wziąć się do pracy. krok 1 wyznaczenie działki lub klombu Miałam do zagospodarowania taki kawałek ziemi za domkiem drewnianym moich dzieci. Pomyślałam, że będzie to idealne miejsce na borówkowy sad, gdyż dzieci będą miały te pyszne owoce na wyciągnięcie ręki .Można zrobić sobie podwyższony klomb, bo borówki będą lepiej rosły bez chwastów, a tak można się tego problemu pozbyć. Ja jednak zostałam przy tradycyjnym obsadzeniu na płaskim terenie.   krok 2 przystosowanie gleby Tak jak pisałam  wcześniej borówki są kwaśnolubne. Musimy ustalić jaki odczyn ma nasza