Moje blogowanie ma charakter zdecydowanie nieregularny. To i tak cud, że przy moim trybie życie udaje mi się cokolwiek pisać. Ale warto, dla siebie, dla przełamania codzienności.
Maj był raczej chłodnym miesiącem, po posadzeniu kwiatów w ogrodzie postanowiłam zrobić coś dla domu. W ręce wpadł mi koszyk i stary wiklinowy gazetnik. Kupiłam go na targu staroci w Anglii jakieś pięć lat temu. Po remoncie salonu (WŁAŚNIE! - Muszę w końcu zrobić zdjęcie całości i pokazać jak mi to wszystko wyszło :) ) potrzebuję jeszcze trochę dodatków, które będą pasowały do reszty. Koszyk nadaje się właściwie do wszystkiego. Wystarczy gąbka florystyczna, gałązki bzu i powstała ładna i przede wszystkim bosko pachnąca dekoracja.
Najbardziej jednak cieszy mnie metamorfoza gazetnika na metalowych nóżkach.
I co myślicie o tej zmianie? Dla mnie jak najbardziej pozytywna. Gazetnik po liftingu zdecydowanie bardziej mi się podoba. W następnym poście obiecuję pokazać mój salon po rewolucjach, albo przynajmniej kominek, który został zbudowany od podstaw. Dzisiaj mała zapowiedź.
Do następnego i korzystajcie z pięknej pogody! :)))
Maj był raczej chłodnym miesiącem, po posadzeniu kwiatów w ogrodzie postanowiłam zrobić coś dla domu. W ręce wpadł mi koszyk i stary wiklinowy gazetnik. Kupiłam go na targu staroci w Anglii jakieś pięć lat temu. Po remoncie salonu (WŁAŚNIE! - Muszę w końcu zrobić zdjęcie całości i pokazać jak mi to wszystko wyszło :) ) potrzebuję jeszcze trochę dodatków, które będą pasowały do reszty. Koszyk nadaje się właściwie do wszystkiego. Wystarczy gąbka florystyczna, gałązki bzu i powstała ładna i przede wszystkim bosko pachnąca dekoracja.
Najbardziej jednak cieszy mnie metamorfoza gazetnika na metalowych nóżkach.
I co myślicie o tej zmianie? Dla mnie jak najbardziej pozytywna. Gazetnik po liftingu zdecydowanie bardziej mi się podoba. W następnym poście obiecuję pokazać mój salon po rewolucjach, albo przynajmniej kominek, który został zbudowany od podstaw. Dzisiaj mała zapowiedź.
Do następnego i korzystajcie z pięknej pogody! :)))
Super metamorfoza gazetnika, bardzo fajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńPiękny bukiet bzu :)
Pozdrawiam cieplutko, Agness:)
Dziękuję, ta metamorfoza chyba należy do całkiem udanych:) Oczywiście odbijam pozdrowienia:)
UsuńJa też mam problem z regularnością. ;)) A gdy takie zmiany się szykują, to wcale się nie dziwię, że czasu na blogowanie brak! :)
OdpowiedzUsuńPa
Jednak staram się sprężyć i opublikować ten post o nowym salonie :)
UsuńPięknie i pachnąco u Ciebie:) A gazetnik prezentuje się fantastycznie.Pozdrawiam Cię słonecznie:)
OdpowiedzUsuńOj pachnie, pachnie. Ostatnio jednak coraz częściej ciastem drożdżowym z truskawkami i rabarbarem :))) Promyczek słońca przesyłam do Ciebie :)
Usuń