Oj muszę przyznać bez cienia fałszywej skromności, że wakacje nam się w tym roku wyjątkowo udały. A planów nie mieliśmy ni w ząb :) Lipiec spędziliśmy w domu od czasu do czasu uprzyjemniając sobie czas krótkimi wypadami a to do znajomych a to gdzieś tam :) W sierpniu natomiast spędziliśmy dwa tygodnie w Anglii, gdzie zwiedzaliśmy i chłonęliśmy tamtejsza atmosferę. Po powrocie, dosłownie na chwilkę, bo cztery dni pozwoliły jedynie na przepierkę ubrań, znów pakowanie i voila już byłam w Paryżu:)))) Tam to się dopiero działo....Zabytki, muzea, urok dużego miasta tętniącego życiem, wspaniałe paryskie kafejki, restauracje i ludzie. Przed oczami mam nadal paryską bezdomną, która wcześnie rano siedzi przykryta kołdrą na jednej z ławek, z brudnymi stopami, ale z cienkim papierosem i kawą w papierowym kubku, czyta książkę. Robiła to wszystko z jakąś taką wewnętrzną klasą, gracją, że naprawdę mnie zauroczyła. Postaram się w najbliższym czasie wrzucić parę fotek z Paryża, bo zrobiłam ich tysiące w sumie bez wysiłku. :)
Pomimo wspaniale spędzonego czasu stęskniłam się za domem i ogrodem. Ten ostatni trochę wycierpiał przez długotrwałe susze, ale na szczęście w domu pozostali Rodzice, którzy czuwali nam moimi kochanymi roślinami.
Praktycznie zaraz po powrocie kupiłam parę wrzośców i ciesze nimi oczy. To taki pierwszy jesienny akcent chociaż lato nadal w pełni. No i dobrze!
Moja róża zakwitła drugi raz, wspaniała niespodzianka na nasz powrót :)
Biała surfinia wspaniale się rozrosła, ale musiałam ją trochę ponawozić.
Korzystając z ostatniego dnia sierpnia, a tym samym z ostatniego dnia wolności lokuje się na ukochanym hamaku. Wystarczy mi woda z cytryną i mięta oraz dobra książka i już nie tęskno mi do zagranicznych wojaży, bo w domu jest mi dobrze :)
Pozdrawiam wszystkie mamy, które na pewno szykują galowe stroje dla swoich pociech na jutrzejszy dzień. :)
Widoki z ogródka prześliczne, wcale nie widać suszy.Roślinki cudnie zaopiekowane :)
OdpowiedzUsuń