Jak to jest, że święta bez śniegu to nie to samo? Pierwszy dzień świąt przyniósł nam miła niespodziankę w postaci białego puchu. Owszem, to nie jest jeszcze warstwa śniegu, która pozwala na ulepienie ogromnego bałwana, czy też zbudowanie śnieżnego igloo. Nic z tych rzeczy. To zaledwie mała puchowa pierzynka a raczej kołderka. A jednak tak wiele zmienia. Przede wszystkim wszystko wygląda piękniej i jakoś tak odpowiednio do tej pory roku. Wraz ze śniegiem mamy kilku stopniowe mrozy i to też mnie cieszy. Może to kogoś dziwi, ale dość wysokie temperatury , jak na tę porę roku spowodowały wirusy, infekcje mutanty, które bezlitośnie wszystkich atakują. Ja załapałam aż dwie, przy czym ostatnia dała mi się we znaki tak, że z wszystkich przyrządzonych świątecznych pyszności nie zjadłam nic. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Bo ja czuję lekkość po świętach :) Podczas, gdy inni narzekają, że się przejedli, że za dużo, niezdrowo, a ja nie mam tego problemu. A po takim poście ja...
Wnętrza, inspiracje, kuchnia, rodzina, ogród, pasje.