Przejdź do głównej zawartości

Przymusowy odpoczynek, czyli jak los płata nam figle.

No i masz od planów aż huczy głowa, remont prawie na ukończeniu,  słońce przyświeca radośnie a ja co? A ja chora... Nawet nie wiem jak to się stało i kiedy. Bo czułam się zupełnie dobrze, dbałam o siebie jak "Pan Bóg  przykazał" (piłam nawet co rano wodę z miodem i cytryną a i tak mnie dopadło i to ze zdwojoną siłą.  Hm dam radę i tym razem. Z radością i nie ukrywam z nutką zazdrości oglądam Wasze domy w blogowym świecie. Wszyscy jak mróweczki pracują. Dekorują, zmieniają dom na wiosnę, na święta, pięknie jest. A ja w oknie stoję i tęsknie spoglądam na mój ogród, na moje dzieci, które korzystają ze słonecznej pogody i coraz częściej wychodzą na spacery.

Niedawno będąc na zakupach udało mi się wypatrzeć taką oto lampkę w jednym z outletów. Podoba mi się, że jest metalowa, prosta, a przede wszystkim biała i ta cena. Prawie biegłam z nią  do kasy :))) 


Miała stać w innym miejscu, jednak doskonale wygląda w kąciku telewizyjnym.

Tym samym pokazałam fragment naszego "prawie ukończonego salonu. To jednak tylko pozorny ład i porządek :) Jednak widać już światełko w tunelu :) Brakuje u mnie jakichkolwiek motywów świątecznych, ale jest jeszcze czas i ja zdążę wprowadzić wiosnę do domu. Mam tylko  taką małą namiastkę. Przed chorobą byłam z dzieciakami na spacerze w lesie i przytargaliśmy kilka gałązek brzozowych. Listki są cudnie, soczyście zielone :)
Jak dobrze, że wymyślono laptopy, bo o tej potrze zaczynam się już czuć raczej niewyraźnie i pozycja horyzontalna jest jedyną dopuszczalną. Trzymajcie kciuki, żebym mogła jak najszybciej wrócić do normalności, bo inaczej to chyba( a raczej na pewno) oszaleję!

Komentarze

  1. Dużo zdrowia! A raczej..cierpliwości:)) zieleń gałązek chętnie bym..schrupała!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy da się pomalować drzwi z płyty?

Krótko i na temat: tak da się!!! Sama w to nie wierzyłam. Swoje drzwi wybrałam  samodzielnie, ale jeszcze dużo wcześniej, niż zaplanowany kapitalny remont salonu. A teraz po tych wszystkich przemianach głównie kolorystycznych  kompletnie nie pasowały mi do całości. Niby czytałam u koleżanek blogerek, że spokojnie takie drzwi da się pomalować,  to jakoś tak sceptycznie do tego podchodziłam, ale pewnego dnia przechodząc przez jeden z hipermarketów budowlanych natknęłam się na reklamę farby normalnie do wszystkiego. Jako dowód stały jak mur płytki łazienkowe brudno żółte pociągnięte ową farbą. Zdopingowana potrzebą natychmiastowej zmiany chwyciłam od razu dwa pojemniki. W końcu miałam do pomalowania pięć skrzydeł drzwiowych. No i skłamałabym, że to szybka praca, bo trwa to długo wiadomo i malować lubić trzeba. Zmiana jednak jest i to bardzo widoczna. Wreszcie wyciągnęłam mój stolik zdobyczny z Anglii. Na razie służy jako podstawka do kwiatka, ale z czasem znajdę mu inne zastosowanie.

Japońska pagoda

Altany ogrodowe wyrastają wszędzie, jak "grzyby po deszczu'. Owszem mnie również te "domki" ogrodowe przypadły do gustu. Z wielu gotowych modeli nie potrafiłam jednak wybrać takiego wzoru ,żeby się na niego zdecydować. I tu z pomocą przyszedł mój tata :) On to bowiem pewnego jesiennego wieczoru (w zeszłym roku) wymyślił, że zrobi dla mnie japońska pagodę. Na początku nie wierzyłam, że w ogóle się za to zabierze. Jednak nie doceniałam siły tatusia :) Od pomysłu przeszliśmy do czynu. Zakupiliśmy drewno, musieliśmy dokupić parę koniecznych narzędzi i tak to się zaczęło. Nie powiem, że było łatwo. Tato najpierw wykonał miniaturę pagody, która zamierzał wykonać. Jak wiadomo pagody charakteryzują się tym, że dach jest dominantem w  całej konstrukcji. Musiał być odpowiednio podtrzymywany.  Szkielet pagody był gotowy na wiosnę tego roku. Wiedziałam dokładnie, w którym miejscu wymarzona altana miałaby stać, dokładnie tam, gdzie rósł ogromny jałowiec. Nie mogłam pozwolić na z

Jak mieć borówki w przydomowym ogródku?

Lato w pełni, a ja dzisiaj opowiem Wam o tym jak w tym roku postanowiłam dołączyć do grona osób hodujących borówki. Obok malin, truskawek i czereśni to jedne z ulubionych owoców lata naszych dzieci. Zwlekałam z wsadzeniem borówkowych krzaczków, bo słyszałam, że lubią tylko kwaśny odcień ziemi, a u nas takiego zdecydowanie brak. Ale wszystko jest do zrobienia, trzeba wykrzesać z siebie tylko trochę zapału i po prostu wziąć się do pracy. krok 1 wyznaczenie działki lub klombu Miałam do zagospodarowania taki kawałek ziemi za domkiem drewnianym moich dzieci. Pomyślałam, że będzie to idealne miejsce na borówkowy sad, gdyż dzieci będą miały te pyszne owoce na wyciągnięcie ręki .Można zrobić sobie podwyższony klomb, bo borówki będą lepiej rosły bez chwastów, a tak można się tego problemu pozbyć. Ja jednak zostałam przy tradycyjnym obsadzeniu na płaskim terenie.   krok 2 przystosowanie gleby Tak jak pisałam  wcześniej borówki są kwaśnolubne. Musimy ustalić jaki odczyn ma nasza