Przejdź do głównej zawartości

Tak mało potrzeba do szczęścia!

Pierwszy marca uczciliśmy tak jak należy , wybraliśmy się na długi spacer do lasu, w miedzy czasie poszukując śladów wiosny. Słońce raz po raz wyglądało zza chmur i robiło się wtedy naprawdę przyjemnie:)
Mój hiacynt jeszcze niedawno wyglądał tak:

Jednak ostatnio przyjął nową postać, przeobraził się pięknie w pachnący biały kwiatostan:
Urzeka mnie zapachem, wyglądem i obiecuje, że wiosna będzie już zaraz i więcej takich widoków będę  miała na co dzień :)
Niedziela upłynęła nam na rozpieszczaniu siebie nawzajem i podniebienia. Dzieciaki namówiły mnie na sklepowe truskawki, które wiadomo nie są takie, jak nasze uprawiane na działce koło domu, ale uległam, bo sama o truskawkach już marzę. Lody waniliowe wyglądały i smakowały tak dobrze, że postanowiłam swojej porcji zrobić zdjęcie.
 Tymcio widząc, że mama zamiast jeść tylko przestawia swoją miseczkę nie omieszkał skorzystać z okazji i podkradł ostatnią truskawkę :))) Na szczęście udało mi się to uwiecznić :)

Wszystkich nas rozśmieszył. Dzieciaki dostarczają nam mnóstwo radości i uśmiechu. Każdego dnia mamy przynajmniej kilka takich sytuacji, że "boki zrywać". Zabawne momenty, perlisty śmiech, wrzawa, rozgardiasz od rana powodują, że nasz dom żyje. Wspaniałe uczucie. Pytania naszego prawie sześciolatka nieraz przyprawiają mnie o zawrót głowy, jednak czasem po prostu sprawiają, że sama do siebie się uśmiecham. Ostatnio my, w samochodzie, wracamy do domu, późny wieczór i pada pytanie: "Mamuś, a dlaczego ja nie słyszę jak moja rybka chrupie pod wodą?" :)))
Wczoraj od rana próbował namówić nas na rodzeństwo dla siebie, tzn. na konkretnie siostrę. Kiedy byłam w ciąży z  Tymkiem na pytanie: "Skąd on się wziął w Twoim brzuszku mamo?" odpowiadaliśmy, że tata go tam włożył i tak zostało, więc  Szymek wczoraj mówi do niedającego się przekonać taty: "No tata, daj mamie dziecko, a my Tobie też coś damy. Tu następuje chwilka namysłu. "Wiem! Dostaniesz dodatkowego KOTLETA!" Mówię wam nie mogłam wytrzymać ze śmiechu :)))
To był świetny weekend i oby więcej takich. Zawsze to powtarzam, że rodzina to najcenniejsze, co mamy. Mnie pobyt z nimi, w domu uskrzydla. Z nową energią postaram się sprostać wyzwaniom kolejnego tygodnia. :) Wszystkim życzę dużo uśmiechu!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czy da się pomalować drzwi z płyty?

Krótko i na temat: tak da się!!! Sama w to nie wierzyłam. Swoje drzwi wybrałam  samodzielnie, ale jeszcze dużo wcześniej, niż zaplanowany kapitalny remont salonu. A teraz po tych wszystkich przemianach głównie kolorystycznych  kompletnie nie pasowały mi do całości. Niby czytałam u koleżanek blogerek, że spokojnie takie drzwi da się pomalować,  to jakoś tak sceptycznie do tego podchodziłam, ale pewnego dnia przechodząc przez jeden z hipermarketów budowlanych natknęłam się na reklamę farby normalnie do wszystkiego. Jako dowód stały jak mur płytki łazienkowe brudno żółte pociągnięte ową farbą. Zdopingowana potrzebą natychmiastowej zmiany chwyciłam od razu dwa pojemniki. W końcu miałam do pomalowania pięć skrzydeł drzwiowych. No i skłamałabym, że to szybka praca, bo trwa to długo wiadomo i malować lubić trzeba. Zmiana jednak jest i to bardzo widoczna. Wreszcie wyciągnęłam mój stolik zdobyczny z Anglii. Na razie służy jako podstawka do kwiatka, ale z czasem znajdę mu inne zastosowanie.

Japońska pagoda

Altany ogrodowe wyrastają wszędzie, jak "grzyby po deszczu'. Owszem mnie również te "domki" ogrodowe przypadły do gustu. Z wielu gotowych modeli nie potrafiłam jednak wybrać takiego wzoru ,żeby się na niego zdecydować. I tu z pomocą przyszedł mój tata :) On to bowiem pewnego jesiennego wieczoru (w zeszłym roku) wymyślił, że zrobi dla mnie japońska pagodę. Na początku nie wierzyłam, że w ogóle się za to zabierze. Jednak nie doceniałam siły tatusia :) Od pomysłu przeszliśmy do czynu. Zakupiliśmy drewno, musieliśmy dokupić parę koniecznych narzędzi i tak to się zaczęło. Nie powiem, że było łatwo. Tato najpierw wykonał miniaturę pagody, która zamierzał wykonać. Jak wiadomo pagody charakteryzują się tym, że dach jest dominantem w  całej konstrukcji. Musiał być odpowiednio podtrzymywany.  Szkielet pagody był gotowy na wiosnę tego roku. Wiedziałam dokładnie, w którym miejscu wymarzona altana miałaby stać, dokładnie tam, gdzie rósł ogromny jałowiec. Nie mogłam pozwolić na z

Jak mieć borówki w przydomowym ogródku?

Lato w pełni, a ja dzisiaj opowiem Wam o tym jak w tym roku postanowiłam dołączyć do grona osób hodujących borówki. Obok malin, truskawek i czereśni to jedne z ulubionych owoców lata naszych dzieci. Zwlekałam z wsadzeniem borówkowych krzaczków, bo słyszałam, że lubią tylko kwaśny odcień ziemi, a u nas takiego zdecydowanie brak. Ale wszystko jest do zrobienia, trzeba wykrzesać z siebie tylko trochę zapału i po prostu wziąć się do pracy. krok 1 wyznaczenie działki lub klombu Miałam do zagospodarowania taki kawałek ziemi za domkiem drewnianym moich dzieci. Pomyślałam, że będzie to idealne miejsce na borówkowy sad, gdyż dzieci będą miały te pyszne owoce na wyciągnięcie ręki .Można zrobić sobie podwyższony klomb, bo borówki będą lepiej rosły bez chwastów, a tak można się tego problemu pozbyć. Ja jednak zostałam przy tradycyjnym obsadzeniu na płaskim terenie.   krok 2 przystosowanie gleby Tak jak pisałam  wcześniej borówki są kwaśnolubne. Musimy ustalić jaki odczyn ma nasza